Niedzielny poranek, dziewięć lat temu. Budzę się. Dłonią szukam jego - chcę się przytulić. Czuję, że się ode mnie odsuwa.
- Co się stało? Dlaczego nie chcesz się przytulić?
- Zastanów się! To przez wczorajszy wieczór!
Na początku nie bardzo rozumiałam. Co takiego stało się wczoraj? Byli znajomi. Sympatyczna atmosfera. Dużo śmiechu, wygłupów... Początkowo myślałam, że jest tylko zazdrosny, ale przecież nie dawałam ku temu powodów...
Po kilku takich akcjach, po których szukałam winy w sobie, powiedział mi wprost: zachowuję się niestosownie, za głośno, za bardzo się śmieję, wygłupiam. A w ogóle dekolt też miałam za duży! Osłupiałam...
Ale bardzo zależało mi na tym małżeństwie... Starałam się. Oddaliłam od znajomych. Przestałam wychodzić. A przecież miałam zaledwie 20 lat! Studiowałam! Chciałam poznawać ludzi, zwiedzać świat!
Schowałam marzenia do kieszeni. On się zmieni - wierzyłam. Przybrałam maskę. Posłusznie wykonywałam obowiązki żony. Prałam. Sprzątałam. Gotowałam. Nie śmiałam się głośno (szczególnie w jego towarzystwie). Skończyłam studia. Pracowałam. Bo tak trzeba. A mimo wszystko miałam nadmiar czasu. Ale nie wolno było mieć hobby - "W ogóle nie poświęcasz mi czasu" - mówił. Więc oglądałam z nim filmy jakie chciał, itp. A on robił, co chciał... Wychodził gdzie chciał, pił alkohol, bawił się, cieszył z życia.
Moje życie było podzielone... W domu cicha i posłuszna... Poza domem (bez niego) dusza towarzystwa...
Wierzyłam, że dziecko coś zmieni, nada sens mojemu życiu, ale nie było dane nam mieć dzieci. Po prawie ośmiu latach miałam już serdecznie dość. Cóż mnie tu trzyma? Nie jestem szczęśliwa... Wtedy podjęłam ważną decyzję: odchodzę... Tydzień przed Wigilią...
Tak w skrócie wyglądało moje życie jeszcze niedawno temu. Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, że to, co robił mój partner, to przemoc. I choć nigdy mnie nie uderzył, ranił jeszcze dotkliwiej. Sprawił, że przestałam wierzyć w siebie. Byłam skryta pod maską pozorów. Nigdy nie doceniania, zawsze musiałam radzić sobie sama. Dzięki Przyjaciołom, jakich poznałam tutaj, w Stowarzyszeniu wiem, że warto walczyć o swoje szczęście. Zyskałam pomoc i wsparcie. Uwierzyłam w siebie!
Wszyscy moi nowi znajomi widzą we mnie wulkan energii - zawsze głośna, zazwyczaj roześmiana, zawsze zabiegana. To chyba taka moja walka z tym, co było kiedyś. Chyba zawsze taka byłam... Tylko przez wiele lat nie mogłam...
I choć od mojego rozwodu minął niecały rok, to teraz dopiero czuję, że żyję!
Chciałabym tym wpisem, moją prywatną refleksją, przestrzec wszystkie (szczególnie młode osoby).
Jeżeli partner stale robi Ci wyrzuty, że jesteś za głośno, za "bardzo", zabrania Ci kontaktować się z przyjaciółmi, rodziną itp., to najprawdopodobniej masz do czynienia z przemocowcem. A niestety wśród moich znajomych i przyjaciół zdarzają się takie "układy". Walczcie o siebie! To takie moje życzenie świąteczne dla Was!
Dyżury specjalistów
Dyżury specjalistów
psycholog Elżbieta Czarnocka-Błaszczyk
psycholog Paulina Oniszczuk
specjalista przeciwdziałania przemocy Andrzej Chrobot
prawnik Agnieszka Szufel-Figurska
prawnik Łukasz Włodarski .
pedagog Anita Majkowska
wszystkie konsultacje specjalistów po wcześniejszym umówieniu telefonicznym pod numerem stowarzyszenia :
883 188 833
poniedziałek, 16 grudnia 2013
poniedziałek, 11 listopada 2013
Chce się żyć
Poniedziałkowe, wolne popołudnie przeznaczyłyśmy z członkiniami stowarzyszenia na wizytę w kieleckim kinie. Taka forma integracji też czasem jest potrzebna...
Nie czytałam nic o tym filmie przed obejrzeniem go, nie miałam zatem pojęcia, czego się spodziewać. I oto miałam okazję poznać wzruszającą, opartą na faktach, historię niepełnosprawnego chłopaka, który za wszelką cenę chce żyć i potrafi cieszyć się z małych światełek codzienności dnia.
Obraz fantastycznie ukazujący niezmierzoną rodzicielską miłość, walkę z wszechobecnie panującymi stereotypami, siłę i wolę życia głównego bohatera - Mateusza.
Po tym filmie po pierwsze mam uczucie wielkiego szczęścia, że historia nie dotknęła mojej rodziny, po drugie wiarę w to, że żadna sytuacja życiowa nie jest bez wyjścia, że zawsze można znaleźć rozwiązanie, że zawsze można odnaleźć sens i wolę walki.
Spokojnego wieczoru.
Nie czytałam nic o tym filmie przed obejrzeniem go, nie miałam zatem pojęcia, czego się spodziewać. I oto miałam okazję poznać wzruszającą, opartą na faktach, historię niepełnosprawnego chłopaka, który za wszelką cenę chce żyć i potrafi cieszyć się z małych światełek codzienności dnia.
Obraz fantastycznie ukazujący niezmierzoną rodzicielską miłość, walkę z wszechobecnie panującymi stereotypami, siłę i wolę życia głównego bohatera - Mateusza.
Po tym filmie po pierwsze mam uczucie wielkiego szczęścia, że historia nie dotknęła mojej rodziny, po drugie wiarę w to, że żadna sytuacja życiowa nie jest bez wyjścia, że zawsze można znaleźć rozwiązanie, że zawsze można odnaleźć sens i wolę walki.
Spokojnego wieczoru.
środa, 6 listopada 2013
Pierogowy czwartek
Już jutro (7.11) wspólnie z naszymi podopiecznymi będziemy przygotowywać przepyszne pierogi z mięskiem :)
Po ostatnich, kulinarnych doznaniach, dzieci wręcz nie mogą się doczekać kolejnego "kucharzenia".
Zapraszamy zatem wszystkich na zajęcia do naszej siedziby przy ul. Górniczej 64 :)
Nowe "dziecko" Bezpiecznego Domu
Ponieważ mamy coraz więcej zwolenników, ruszamy z nową inicjatywą. Zakładamy bloga ;)
Pierwsze, nieudolne czasem kroki, nich zostaną nam wybaczone... Na wszelkie sugestie z Waszej strony, niecierpliwie czekamy.
Pojawia się przestrzeń, w której nasza aktywność będzie bardziej szczegółowo relacjonowana, niż na osławionym Facebook'u. Postaramy się regularnie zamieszczać wpisy, zdjęcia, Wasze pytania (i oczywiście odpowiedzi na nie), relację z naszej działalności, itp.
Zatem do dzieła!
Mamy nadzieję, że sprostamy wyzwaniu :)
Miłego dnia.
poniedziałek, 4 listopada 2013
Poniedziałkowe szycie skarpetkowych misiaczków
Dziś na naszych zajęciach był krawiecki zawrót głowy. Przygotowałyśmy igły, nici, guziczki, wstążeczki, watę, skarpetki, a wszystko po to, by nasi najmłodsi podopieczni wykonali pierwsze w swoim życiu maskotki.
Oj pomysłowe te nasze pociechy... Powstały kotki, misie i króliczki.
Istniała co prawda obawa, że będą ofiary ukłuć igłą, ale na szczęście nic takiego się nie wydarzyło.
Maluchy chętnie brały igłę w swoje rączki. Niektórzy z nich po raz pierwszy w życiu. Ale było warto! Po prawie dwóch godzinach pracy powstały małe dzieła sztuki.
I ta satysfakcja w oczach najmłodszych - bezcenna :)
P. S. Na najbliższych poniedziałkowych zajęciach (18.11) jeszcze nie pożegnamy igły i nitki. Nadal będziemy szyć! Tym razem ubranka dla naszych maskotek :) Zapraszamy wszystkie chętne dzieci :)
piątek, 19 lipca 2013
Wycieczka do Starachowic
Wakacje w pełni, a my zwarci i gotowi ruszyliśmy zwiedzać najbliższą okolicę. Dzięki dobroci sponsorów mogliśmy zorganizować jednodniowy wypad do Starachowic dla około 50 osób. Autokarem dojechaliśmy do Muzeum Przyrody i Techniki. Nie oczekiwaliśmy cudów po "takich tam" Starachowicach, ale jakąż było dla nas niespodzianką to, co zastaliśmy na miejscu!
Wielki Piec Hutniczy, Stanowisko Paleontologiczne (z repliką najprawdziwszych, budzących krew w żyłach i ogólną fascynację DINOZAURÓW!!!), wystawa starachowickich cudów techniki motoryzacyjnej (Papa Mobile naszego Papieża). Największą jednak frajdą, było dla wszystkich wizyta w starożytnej osadzie, gdzie mogliśmy wczuć się w role, m.in. archeologa, kowala, wypalacza cegieł.
Robiliśmy też własny piec hutniczy i artystyczne garnuszki z gliny.
To był wyjątkowy dzień, pełen śmiechu, ale i ciężkiej pracy. Chyba nikt nie żałuje tego, że odwiedził to piękne i tajemnicze miejsce.
Zapraszamy na pełną fotorelację z wycieczki.
Wielki Piec Hutniczy, Stanowisko Paleontologiczne (z repliką najprawdziwszych, budzących krew w żyłach i ogólną fascynację DINOZAURÓW!!!), wystawa starachowickich cudów techniki motoryzacyjnej (Papa Mobile naszego Papieża). Największą jednak frajdą, było dla wszystkich wizyta w starożytnej osadzie, gdzie mogliśmy wczuć się w role, m.in. archeologa, kowala, wypalacza cegieł.
Robiliśmy też własny piec hutniczy i artystyczne garnuszki z gliny.
To był wyjątkowy dzień, pełen śmiechu, ale i ciężkiej pracy. Chyba nikt nie żałuje tego, że odwiedził to piękne i tajemnicze miejsce.
Zapraszamy na pełną fotorelację z wycieczki.
poniedziałek, 15 kwietnia 2013
O Stowarzyszeniu - wywiad z Anitą Majkowską
Jak zrodziła się
inicjatywa powstania Stowarzyszenia?
- Wszystko zaczęło się w sierpniu 2011 roku, gdy przeczytałam
artykuł dotyczący przemocy. Wówczas uświadomiłam sobie, że problem ten jest
wszechobecny i bardzo wstydliwy. Dodatkowym czynnikiem był fakt, że mieszkam na
Herbach – osiedlu wyjątkowo obciążonym tego typu zagrożeniami.
Jaki cel przyświeca
działalności Stowarzyszenia?
- Głównym celem jest niesienie bezinteresownej pomocy nie
tylko osobom doświadczającym przemocy, ale również wszystkim tym, których
problemy codzienności przytłaczają i nie potrafią sobie z nimi samodzielnie
poradzić. Jest to pomoc prawna, psychologiczna, pedagogiczna i terapeutyczna.
Dodatkowo poprzez profilaktykę, budowanie świadomości społeczeństwa na temat
przemocy oraz zintegrowane oddziaływanie na rodzinę (budowanie dla niej
wsparcia), chcemy zapobiegać szeroko rozumianym patologiom. Wierzymy, że gdy
zmienimy postrzeganie problemu choćby jednej osoby – to warto.
A czy taka pomoc jest
rzeczywiście potrzebna?
Tak. Niech liczby powiedzą same za siebie – przez półtora
roku działalności z programu prawno-psychologiczno-pedagogicznego, jak również
ze wsparcia adwokackiego podczas rozpraw sądowych skorzystało około 120 osób.
Więc wierzę w to, że pomoc ta jest niezwykle potrzebna.
Jak wyglądały
początki istnienia Stowarzyszenia?
Pierwszy rok działalności upłynął głównie pod znakiem
budowania profesjonalnej kadry. Specjaliści – członkowie Stowarzyszenia, są
najlepszym dowodem na to, że czas ten został optymalnie wykorzystany. Dodatkowo
urządzaliśmy naszą siedzibę – lokal, który zawdzięczamy ks. proboszczowi
parafii p.w. Podwyższenia Świętego Krzyża – Zygmuntowi Kostce.
Co działo się dalej?
Dalej ruszyliśmy z mocą lawiny! Już po kilku miesiącach
działalności zorganizowaliśmy Ogólnopolską Konferencję pod hasłem „Przerwać
Milczenie” we współpracy z dziekan WSETiNS, p. dr Jolantą Góral-Półrolą.
Konferencja była naszym pierwszym sukcesem – wiele osób, po udziale w niej ujawniło
swoje problemy, wielu z nich udało nam się też pomóc. Ponadto zyskaliśmy
przychylność władz lokalnych, samorządowych oraz mediów. Ale uważam, że temat
Konferencji zasługuje na osobny artykuł.
Jesienią 2012 roku ruszyliśmy z zajęciami profilaktycznymi
dla dzieci. Przyjęły one formę warsztatów artystycznych, głównie w celu
pokazania alternatywnych form spędzania wolnego czasu. To był strzał w
dziesiątkę! Z tygodnia na tydzień mamy coraz więcej dzieciaków na naszych
zajęciach. Efektem tych działań były dwa kiermasze prac naszych milusińskich, z
czego dochód przeznaczyliśmy na paczki dla nich. Teraz skupiamy się na dotarciu
do młodzieży, na zdobyciu ich zaufania, by w dalszym procesie edukacji móc
wprowadzać programy profilaktyczne również dla nich. Równolegle ruszył również
program dla osób dojrzałych – Klub Aktywnych. Jest to następna grupa wiekowa,
do której w najbliższej przyszłości chcemy dotrzeć. Z tego miejsca chciałabym
jeszcze raz serdecznie podziękować za pomoc księży Krzysztofa Golby i Łukasza
Krysmalskiego, którzy w każdy możliwy sposób wspierają nasze działania.
A jakie macie
oczekiwania wobec was samych?
Członków Stowarzyszenia cechuje chęć niesienia bezinteresownej
pomocy, dobroć serca, a przede wszystkim to, że oni nic nie muszą, oni
najzwyczajniej chcą i to jest piękne. Zależy mi na tym, by nikt, kto zwróci się
do nas z prośbą o pomoc nie został pominięty. Jeśli po przeczytaniu tego
artykułu znajdzie się osoba, która poczuje chęć współpracy z nami – zapraszamy
serdecznie. Jest bardzo wiele do zrobienia, a w naszych głowach rodzą się stale
nowe pomysły na działanie. Wierzymy również, że ważna jest współpraca z
podobnymi instytucjami i ludźmi dobrej woli, by wspólnie dążyć do realizacji
zamierzonych celów.
Subskrybuj:
Posty (Atom)